Sztuka autoprezentacji nie należy do najłatwiejszych i zdecydowanie nie każdy może być w niej mistrzem. Zwłaszcza jeżeli rozmowie tej towarzyszy spory stres, ponieważ nierzadko dostanie pracy to nasze „być albo nie być”. W poprzednich artykułach udzieliliśmy Wam już kilku wskazówek odnośnie tego co i w jaki sposób mówić, dlatego też w tym miejscu przejdziemy do ćwiczeń praktycznych.
Na pierwszy rzut oka rozwiązanie to może wydawać się nieco śmieszne, ale naprawdę dobrym sposobem jest przećwiczenie naszego wystąpienia przed lustrem, nagranie go na video lub zainscenizowanie takiej rozmowy z kimś z naszych znajomych. Koniecznie w pozycji siedzącej, ponieważ właśnie w takich warunkach będziemy się prezentować podczas rozmowy. Naturalnie, połączenie wszystkich tych trzech czynników również jest dobrym pomysłem. W ten sposób będziemy mogli zwrócić uwagę na rzeczy, których wcześniej nie dostrzegaliśmy, co z kolei pozwoli nam je wyeliminować oraz pomoże w oswojeniu uczucia stresu, który z całą pewnością będzie nam towarzyszył w trakcie rozmowy.
Ćwicząc w ten sposób można również przećwiczyć gesty, które sprawią, że nasze wypowiedzi będą brzmiały bardziej przekonująco i przez to – wiarygodnie. Nie chodzi o to, że mamy wymachiwać rękami jak raperzy na koncertach. Mamy tu na myśli szereg plastycznych gestów, dzięki którym zasugerujemy naszemu pracodawcy, że naprawdę wiemy, o czym mówimy. Brak jakichkolwiek gestów sprawi bowiem, że nasza kandydatura zostanie odebrana jako statyczna, innymi słowy – zostaniemy kandydatem niewykazującym inicjatywy.
Jeżeli naprawdę nie mamy pomysłu na to, co zrobić z rękami, powinniśmy zostawić je luźno na udach. W ten sposób unikniemy postawy zamkniętej (np. ręce skrzyżowane na klatce piersiowej). Jeżeli zdecydujemy się gestykulować, z pewnością znajdziemy w internecie kilka wskazówek odnośnie tego, jak to robić, aby nie przesadzić.
Życzymy owocnych ćwiczeń i przede wszystkim – powodzenia!